Emerald Blaze, Hidden Legacy

Emerald Blaze Rozdział 17 cz. 1

Rozpoczynamy publikację ostatniego już rozdziału Emerald Blaze. Jeżeli spodziewacie się, że po potyczce o Dziurę nastąpi chwila oddechu i uspokojenie emocji, to cóż… zapraszamy do lektury!;-)

Pozdrawiamy i życzymy udanego popołudnia!

 

 

Rozdział 17

Obok pojawił się zbryzgany krwią Alessandro. Podniósł mnie i skoczyliśmy z dachu, podczas gdy przerażony Bug wydzierał się przez głośniki drona. Zamknęłam oczy i wtuliłam się w szeroką pierś. Nadal byłam w szoku i wydawało mi się, że wszystko to przydarzyło się komuś innemu, a ja jestem jedynie widzem.

Alessandro zapakował mnie do helikoptera. Nie chciałam go puścić, obawiając się, że mnie zostawi. Ale on wskoczył na siedzenie obok i objął mnie mocno ramionami.

– Już po wszystkim – wyszeptał.

Wokół biegali żołnierze, ale nie mieli już nic do roboty. Alessandro zabił wszystkich najemników Arkana.

Po jakimś czasie przy burcie śmigłowca pojawił się Linus i z zatroskaną miną uważnie mi się przyglądał.

– Wiesz, kim jestem?

Wpatrywałam się w niego pustym wzrokiem. Mówienie wymagało zbyt dużego wysiłku.

Przeniósł spojrzenie na Alessandra. – Odezwała się po wszystkim?

– Nie.

Linus ponownie zwrócił się do mnie. Wyglądał na zaniepokojonego, a w jego głosie dało się wyczuć napięcie. – Catalina, powiedz coś. Cokolwiek. To bardzo ważne. Tylko nie śpiewaj. Wystarczy jedno słowo.

Otworzyłam usta, ale nic się z nich nie wydobyło.

– Dasz radę. Powiedz ‚nie’. Jesteś w tym bardzo dobra. Masz mnóstwo praktyki w mówieniu ‚nie’.

Starałam się zmusić język i krtań do uległości.

– Poradzisz sobie – zachęcał Linus. – Jedno słowo. Ale pamiętaj, żadnego nucenia.

– …

– Potrafisz. Spróbuj jeszcze raz.

Coś przeskoczyło mi w mózgu. – Powiedziałam rodzinie, że jestem twoją zastępczynią.

Linus odetchnął z ulgą i oparł się ciężko o rozsuwane drzwi maszyny. Przez chwilę wyglądał staro.

– Nie zabijaj mojej rodziny.

– Jasne. Nie przejmuj się tym. Baylorom nic z mojej strony nie grozi. Szczerze, to nie spodziewałem się, że tak długo uda ci się zachować to w tajemnicy. Myślałem, że powiesz im o tym całe miesiące temu. To niedorzeczne wymagać od kogokolwiek trzymania języka za zębami w kwestii zajmowania takiego stanowiska.

A więc to był po prostu kolejny test. Sukinsyn.

Spojrzałam na Alessandra. – Mógłbyś w moim imieniu zrobić mu krzywdę?

– A tak w ogóle dobra robota – kontynuował Linus. – Oby tak dalej.

Odszedł, a ja przytuliłam się do ramienia Alessandra i odpłynęłam.

Nie miałam pojęcia, ile czasu minęło. W pewnym momencie poczułam, jak się wznosimy, a potem znów zasnęłam.

Chopper
źródło:wallpaperflare.com

Obudziłam się, gdy helikopter wylądował na dachu jakiegoś budynku. Alessandro pomógł mi usiąść prosto.

– Gdzie jesteśmy? – zapytałam.

Uśmiechnął się do mnie. – Chodź, ktoś chce się z tobą zobaczyć.

Wysiedliśmy, zeszliśmy z lądowiska i znaleźliśmy się w białych wnętrzach budynku. Alessandro trzymał mnie za rękę i poprowadził korytarzem do windy, potem zjechaliśmy na dół, pokonaliśmy jeszcze jeden korytarz… Po prostu szłam za nim. Zależało mi tylko na tym, żeby być blisko niego. Kochałam go tak bardzo, ale jakaś część mnie wciąż nie mogła pogodzić się z tym, że Otchłań zginęła i że to wszystko nie było snem. Co chwila musiałam się utwierdzać w przekonaniu, że naprawdę tu jestem, a nie siedzę w jakiejś magicznej bańce na bagnach.

Zatrzymaliśmy się przy stanowisku pielęgniarek. Ktoś nałożył mi na głowę czepek i ubrał mnie w fartuch. Ktoś inny kazał mi umyć ręce środkiem odkażającym i przetarł moją twarz chusteczką nawilżoną alkoholem. Wreszcie jedna z pielęgniarek powiedziała, żebym za nią poszła. Pociągnęłam za sobą Alessandra, ale okazało się, że nie może iść, bo jest na nim zbyt dużo krwi. Posłusznie przeszłam korytarzem do pokoju pilnowanego przez czterech ochroniarzy.

Na środku dużego, komfortowo wyposażonego pomieszczenia stało łóżko, na którym leżała Nevada. Connor siedział obok na krześle. Zobaczyłam też mamę, babcię Fridę, Arabellę i moich kuzynów. Nevada trzymała przy piersi jakieś małe zawiniątko. Kiedy podeszłam bliżej, podała mi je.

– Gratulacje. Jesteś ciocią.

Spojrzałam na malutką, czerwoną twarz siostrzeńca. Palcem dotknęłam jego drobnej, zaciśniętej piąstki.

Nagle wszystko do mnie dotarło. Przytuliłam dziecko, usiadłam na podłodze i się rozpłakałam.

3 myśli w temacie “Emerald Blaze Rozdział 17 cz. 1”

  1. Po wielkim stresie przyszło rozluźnienie a z nim płacz, że wszystko się udało. Bardzo dziękuję za tłumaczenie i korektę. Pozdrawiam serdecznie, Meg

    Polubienie

  2. Całkiem normalna reakcja po takim wysiłku i stresie. Wróciła do szczęśliwej rodziny, po tylu zabójstwach, nie wiedziała co się dzieje, czy babka Tremaine nie zagraża Nevadzie i jej synowi. A w dwóch miejscach naraz nie da się być. Ciekawi mnie tylko gdzie pałętał się Duncan, chyba, że akurat jego chciał wykończyć Arkan. Śliczne dzięki za Wasz przekład pozdrawiam serdecznie Barbara

    Polubienie

Dodaj komentarz